? notes w kratkę ?

moje zapiski - niedługie teksty o wszystkim. komentuję mniej lub bardziej poważnie to, czego doświadczam, czego się dowiaduję, o czym myślę, co zauważam.

 

niebezpiecznie sentymentalna...

ten tzw. stary rynek w warszawie jest really funny...

czeremcha mi zakwitła :-)

o precyzji :-)

mówię do Isi: córciu, może byś pograła? Isia odpowiada: dobrze, mamo. podnosi się ochoczo z kanapy i zmierza do komputera. a ja miałam pianino na myśli... - precyzja, trzeba wciąż nad nią pracować :-)

wszystkiego innego!

nie czynię postanowień noworocznych. dla zasady, z przekory, po prostu. rok 2010 był dla mnie trudny i na szczęście niedługo się kończy. wiem, że nowy będzie po prostu inny i to mi wystarczy.

oczywiście mam w zanadrzu kilka odpowiednio podnoszących mnie na duchu myśli przewodnich na 2011, ale poprzestanę na zaleceniu Che:

Bądźmy realistami, żądajmy tego, co niemożliwe.
Ernesto Guevara

najdłuższa noc w roku...

a ja nie mogę zasnąć. nie korzystam, choć przecież perspektywa długiego spania zawsze mnie kusiła. myślę frywolnie, że to wina przesilenia. pełni i jednoczesnego zaćmienia. taka totalna kumulacja. szkoda tylko, że nie w totka. fajnie zwalić wszystko na ciała wcale nie niebieskie, ale nie poprawia mi to specjalnie nastroju. ostatnio wszystko wokół wiruje, a ja brnę, starając się nie wywinąć orła. czy też innego mniej majestatycznego ptaka.

i'm going through changes...

niektórzy w ramach dodatku motywacyjnego wieszają sobie na tablicy korkowej nad komputerem przypięte zielonymi szpilkami-beczułkami hasło DON'T GIVE UP. ja przykleiłam do drzwi DON'T GET USED TO. a i tak czasem o tym zapominam...

gdy tylko na horyzoncie pojawi się choćby blady cień stabilizacji - łapię oddech, mam wrażenie, że już będzie trochę spokoju, znów zajmę się moimi sprawami, albo przynajmniej zapiszę się na masaż, obejrzę zaległe filmy... nic z tego. następuje nagłe, wcale niegłośne, ani też przejasne BOOM!

i znów muszę odszukać siebie...

JoomSpirit