? notes w kratkę ?
moje zapiski - niedługie teksty o wszystkim. komentuję mniej lub bardziej poważnie to, czego doświadczam, czego się dowiaduję, o czym myślę, co zauważam.
niebezpiecznie sentymentalna...
- Details
- Created on Thursday, 19 May 2011 23:55
ten tzw. stary rynek w warszawie jest really funny...
czeremcha mi zakwitła :-)
- Details
- Created on Monday, 25 April 2011 19:29
o precyzji :-)
- Details
- Created on Friday, 04 February 2011 19:00
mówię do Isi: córciu, może byś pograła? Isia odpowiada: dobrze, mamo. podnosi się ochoczo z kanapy i zmierza do komputera. a ja miałam pianino na myśli... - precyzja, trzeba wciąż nad nią pracować :-)
wszystkiego innego!
- Details
- Created on Friday, 31 December 2010 21:00
nie czynię postanowień noworocznych. dla zasady, z przekory, po prostu. rok 2010 był dla mnie trudny i na szczęście niedługo się kończy. wiem, że nowy będzie po prostu inny i to mi wystarczy.
oczywiście mam w zanadrzu kilka odpowiednio podnoszących mnie na duchu myśli przewodnich na 2011, ale poprzestanę na zaleceniu Che:
Bądźmy realistami, żądajmy tego, co niemożliwe.
Ernesto Guevara
najdłuższa noc w roku...
- Details
- Created on Tuesday, 21 December 2010 23:05
a ja nie mogę zasnąć. nie korzystam, choć przecież perspektywa długiego spania zawsze mnie kusiła. myślę frywolnie, że to wina przesilenia. pełni i jednoczesnego zaćmienia. taka totalna kumulacja. szkoda tylko, że nie w totka. fajnie zwalić wszystko na ciała wcale nie niebieskie, ale nie poprawia mi to specjalnie nastroju. ostatnio wszystko wokół wiruje, a ja brnę, starając się nie wywinąć orła. czy też innego mniej majestatycznego ptaka.
i'm going through changes...
niektórzy w ramach dodatku motywacyjnego wieszają sobie na tablicy korkowej nad komputerem przypięte zielonymi szpilkami-beczułkami hasło DON'T GIVE UP. ja przykleiłam do drzwi DON'T GET USED TO. a i tak czasem o tym zapominam...
gdy tylko na horyzoncie pojawi się choćby blady cień stabilizacji - łapię oddech, mam wrażenie, że już będzie trochę spokoju, znów zajmę się moimi sprawami, albo przynajmniej zapiszę się na masaż, obejrzę zaległe filmy... nic z tego. następuje nagłe, wcale niegłośne, ani też przejasne BOOM!
i znów muszę odszukać siebie...