? notes w kratkę ?

moje zapiski - niedługie teksty o wszystkim. komentuję mniej lub bardziej poważnie to, czego doświadczam, czego się dowiaduję, o czym myślę, co zauważam.

 

nastrój mi siada...

dzień pod tytułem 'rozpierducha' - nie mam planu... a jak wiadomo brak planu równa się brak konkretów, a to równa się beznadzieja.

patrzę przez okno i...

śnieg podziwiam, popijając kawę z pianką :-)

postanowienia noworoczne...

to ściema.
nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
tak naprawdę są pierwszym krokiem w kierunku obarczenia siebie niepotrzebnym poczuciem winy. bo pod koniec roku następuje mniej lub bardziej konkretny rachunek sumienia - i znów nie rzuciłem palenia, znów nie udało mi się schudnąć, albo przytyć, nie czytałem choć jednej książki w miesiącu, jak to miałem w planach, nie poszedłem ani razu do teatru, nie odłożyłem kasy na czarną godzinę, nie wziąłem się na angielski, mandaryński, czy naukę gry na ukulele... i co się dzieje? delikwent uważa, że jest kompletnie do bani. wpada w marazm. narzeka na siebie, świat, kosmos i kogo/co tam jeszcze jest pod ręką.
dlatego nie będzie żadnych postanowień noworocznych. walić to!

za oknem cudnie...

za oknem cudnie... siedzę w redakcji, a poszłabym na spacer, bo jesień jest naprawdę piękna w tym roku :-)
mimo tego niezmiennie będę dziękować naukowcom na antydepresanty!
taaa... inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny, noradrenaliny...
tabletki na radość po prostu. ratują dupę jak trzeba!

londyn

miasto bez śmietników, z porąbanymi przejściami dla pieszych, którego atrakcją ma być wielkie metalowe kółko wożące ludzi w tempie dosłownie żadnym... nic dziwnego, że mają hyde park, gdzie każdy może wykrzyczeć to, co mu leży na wątrobie ;-)

JoomSpirit