wakacje...

no cóż wakacje się kończą. generalnie dla mnie dawno się skończyły, ale mam tu kogoś, kto przygodę z nimi dopiero rozpoczyna. Isia idzie do zerówki. nasza mała zdolniacha :-)

mimo nagłych zmian planu, jakie towarzyszyły naszemu wakacyjnemu wyjazdowi, zupełnie nie żałuję, że znaleźliśmy się w bułgarii, która choć zaniedbana, jest miłym krajem. Isia wyszalała się w basenie, a my siedząc po parasolem, mieliśmy czas pogadać o niczym. tego mi brakuje. zawsze mało czasu, zawsze coś do ustalenia, zawsze... a w bułgarii było inaczej :-)

odwiedziliśmy po latach augustów i okolice. fajnie wrócić w miejsca, które kiedyś zaliczało się co roku, w znakomitej większości z pokładu kajaka - na pewno popłyniemy z Isią na spływ - takie małe postanowienie wcale nienoworoczne! ;-)

ostatni przystanek. podlasie. dom moich dziadków. cudowny czas. bez internetu, z szarpanym zasięgiem i córką. czekam na następny rok :-)

JoomSpirit